Czy w świecie streamingu jest miejsce dla oper mydlanych?

NetflixW pędzącym, wysoce technologicznym świecie pół roku to wieczność. Można powiedzieć, że w ciągu 6 miesięcy upadają jedne imperia (Twitter), powstają inne (Chat GPT), ale w większości spółki giełdowe rozwijając zapowiadane linie produktowe, przeglądają się w lustrze wyników finansowych i zbliżają się do decyzji o wypłacie (lub braku) dywidendy.

Czy w branży telewizyjnej zmiany, które zaszły na przestrzeni ostatnich lat są fundamentalne? Wydaje się, że migracja widzów z telewizji linearnej do streamingu jest procesem nieodwracalnym. Netflix po dosyć wyboistym 2022 roku ustabilizował kurs akcji, a jednocześnie zwiększył liczbę subskrybentów do ponad 230 milionów. Disney w pierwszym kwartale stracił ok. 2,5 miliona abonentów, ale ciągle ma ich ponad 160 milionów. Model produkcji krótkich, kilkuodcinkowych seriali i szybkie decyzje o kontynuacji lub nie kręceniu kolejnych epizodów daje nadawcom teoretycznie dużą elastyczność. Jednocześnie ogromna konkurencja na rynku treści wideo winduje koszty produkcji, bo najwięksi gracze muszą rywalizować nie tylko z telewizją tradycyjną i kinem, ale również między sobą. Wszyscy szukają Świętego Graala streamingu. Ale Ameryka to nie tylko nowe technologie i nowe seriale.

Okazuje się, że fenomen tasiemcowych oper mydlanych, zwanych też uwaga, SERIALAMI, nie umarł i chyba ma się całkiem dobrze. Skakanie pomiędzy platformami i szukanie treści nam odpowiadających może być męczące. Dlatego dla wciąż licznej widowni, Amerykanie produkują kilka seriali cieszących się nieustającą popularnością. Dziś najstarszą i wciąż emitowaną opera mydlaną jest „Szpital miejski” produkowany od 60 lat. Kiedyś pokazywała go jedna z polskich prywatnych stacji. Fenomenem na miarę „Szpitala…” jest „Moda na sukces”. Serial ten ma „zaledwie” 36 lat i w ostatnim czasie wyprodukowano odcinek numer 9.000 (Polski „Klan” niedawno przekroczył 4.000). Pomimo faktu, iż tego typu seriale można uznać za relikty minionej epoki, to jednak perypetie rodzin Spencerów i Forresterów elektryzują kolejne pokolenia widzów. Na ekranie pojawiają się dzieci i wnuki głównych bohaterów. I bohaterowie ci podążają z duchem czasu. Używają czy wręcz uzależniają się od mediów społecznościowych. Gdy niektórzy z nich są w rzeczywistości chorzy to uczestniczą w serialu poprzez komunikatory.

Co ciekawe fenomen „Mody na sukces” z powodzeniem wykorzystuje spółka Red Carpet Media Group („RCMG”), udostępniając go w swojej telewizji RED GO VOD. W Polsce istnieje aktywna społeczność „Mody na sukces”. RCMG funkcjonuje w oparciu o społeczności: widzów oraz inwestorów. Ciekawe, czy między tymi dwiema społecznościami mogą zachodzić jakieś związki czy pokrewieństwa? Biznes, który chce rosnąć na rynku musi mieć doświadczenie „społecznościowe”.

Akcje RCMG, notowanej od ponad pół roku na rynku New Connect dały zarobić inwestorom, którzy kupili jej akcje w dniu debiutu ponad 25%.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj