Fakt, że ktoś tak znany jak Janusz Palikot – znany biznesmen i były polityk – postanowił ruszyć z biznesem w branży alkoholowej poprzez crowdfunding, pobudził wyobraźnię wielu inwestorów. Ogólnie inwestowanie w startupy z rynku alkoholi może okazać się bardzo opłacalne. Zwłaszcza w Polsce, gdzie z roku na rok rośnie kultura picia tego typu trunków i zainteresowanie bardziej wyszukanymi alkoholami np. whiskey. Jedną z ciekawszych propozycji jest spółka Wolf & Oak Disitllery.
Na starcie spójrzmy na suche liczby – na otoczenie rynkowe dla Wolf & Oak Disitllery. W samym tylko 2018 roku Polacy wydali na whiskey aż 2,6 mld złotych. Jeszcze ciekawsze jest jednak to, że dziś wyżej cenimy już trunku z kategorii premium (do tej zalicza się zaś whiskey o cenie ponad 80 zł za jedną butelkę), a nie tanie produkty. To sprzedaż produktów z wyższej półki rośnie u nas najszybciej. Mówimy tu o skoku o ponad 30 proc. Polacy łakną luksusu i zarazem widzą w tym dobry pomysł na inwestycję. Łączenie przyjemne z pożytecznym? Brzmi świetnie!
Wolf & Oak Disitllery
Spółka Wolf & Oak Disitllery zajmuje się produkcją alkoholi. Teraz chce jednak wykorzystać pozytywny trend i rozszerzyć swoją dotychczasową działalność. Korzystając z rozwijającego się rynku zbiórek społecznościowych przeprowadza emisję akcji w ramach equity crowdfundingu. W ten sposób zamierza pozyskać od inwestorów ponad 4 miliony zł.
Wolf & Oak Distillery to firma założona przez ludzi, którzy związani są z produkcją alkoholi od 2011 roku. Specjalizują się w produkcji żytniej whiskey oraz ginu na bazie aromatycznych chmieli, jak również okowit zbożowych i owocowych.
Brzmi ciekawie? Może więc warto zostać akcjonariuszem spółki! Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Whiskey po polsku – czy to ma sens?
By pomóc wam odpowiedzieć na pytanie z tego nagłówka i to, czy warto w ogóle inwestować w taki projekt, przeprowadziliśmy wywiad z prezesem i założycielem Wolf & Oak Distillery S.A. – Michałem Płuciszem.
W czasie rozmowy zdradził nam, czym się kierował tworząc swoją markę, i odpowiedział na inne interesujące pytania.
– Uważamy, że marzenia są po to, aby je spełniać, dlatego znaleźliśmy i kupiliśmy budynek XIX-wiecznej gorzelni, której przywracamy świetność. Pierwsza partia „wędzonej śliwki na miodzie” wyprzedała się w sześć dni. Do dzisiaj sprzedaliśmy kilka tysięcy butelek. Jesteśmy obecni przede wszystkim w sklepach specjalistycznych. Od niedawna również w sieci Auchan – mówił nam Płucisz. Po resztę zapraszamy do video.